piątek, 13 październik 2017
Stół WINGS i 3 reservas z Rioja
Ten stół zaprezentowaliśmy na targach w Londynie. Wielu znawców dizajnu meblarskiego zaskoczyliśmy zupełnie. Ich reakcje nas także zaskoczyły i zwyczajnie rozśmieszyły. Ale wcześniej musimy podać kilka informacji konstrukcyjnych na temat stołu WINGS.
Stół jest wykonany całkowicie z elementów beczki 225 litrów, tzw. barrique, a także beczki 400 litrów. Blat zrobiliśmy z dekli beczek. Podstawa stołu, czyli nogi wykonane są z klepek. Klepki ustawiliśmy przemiennie, tak aby konstrukcja kojarzyła się ze skrzydłami. To pierwsza taka konstrukcja, gdzie nogi stają się skrzydłami. Stoły mogą latać, choćby metaforycznie. Taka jest też geneza nazwy obiektu. Nie będziemy tłumaczyć dlaczego nazwa jest angielska. Zresztą można się domyślić.
Ważną kwestią jest kwestia kolorystyki stołu. Zdobyliśmy się na pewną ekstrawagancję w tym względzie. Zainspirowało nas trochę malarstwo abstrakcyjne. Na klepkach pozostawiliśmy ślady wina w postaci czerwonych zacieków, których układ jest zupełnie przypadkowy. Dzięki temu, na blacie stołu, uzyskaliśmy efekt entropicznej mozaiki. Czerwień wina miesza się z barwami żółtymi po białym winie. Widoczne są także przebarwienia. (To niechybny wpływ postmodernizmu.) Wewnętrzne części klepek, z których zbudowane są nogi stołu, są w zasadzie czerwone. Ujawnimy. To są ślady po egri bikaver St.Andrea, ponieważ od nich kupiliśmy beczki.
Tyle o konstrukcji i kolorach. Wracamy do reakcji angielskich dizajnerów. Otóż pytali nas, w jaki sposób prostujemy klepki, ponieważ powierzchnia blatu była całkiem płaska. Gdy wyjaśnialiśmy, że beczka posiada płaskie dekle, to ze zrozumieniem kiwali głowami. A wydawałoby się, że konstrukcja beczki nie powinna kryć żadnych tajemnic.
Pytano nas o malowanie elementów stołu, jak to robimy, że uzyskujemy takie abstrakcyjne zestawienia barw, kontrastów, zacieków, przebarwień. Chcieli docenić żmudność prac malarskich wykonywanych specjalnymi pędzelkami. Gdy poinformowaliśmy, że to ślady wina, to niedowierzali, a potem wpadali w entuzjazm. Wzruszające i zabawne były reakcje, gdy pochylali się nad blatem, aby powąchać i odnaleźć zapach wina, unikalnego bukietu egri bikaver, rocznik 2001. Ach ci angielscy dizajnerzy… Ale to wpływ angielskiej szkoły empiryzmu i pragmatyzmu na ich podejście do treści i formy.
Nie chcemy aby ktoś pomyślał, że kpimy i szydzimy z angielskich dizajnerów. Nie ośmielilibyśmy się. Cenimy potencjał nauki i wkład kultury angielskiej w rozwój cywilizacji i kształt współczesności. Po prostu, nasz stół WINGS jest tak zaskakujący, że może figlarnie wyprowadzić na manowce nawet angielskiego dizajnera. Zakładamy, że dałby też radę francuskiemu i włoskiemu znawcy sztuki meblarskiej.
To wszystko miłe. Miło też liczyć zamówienia, szczególnie te składane przez ludzi wina. Oni szczególnie rozumieją kontekst materiałowy, ale też symboliczny wymiar stołu WINGS.
Mamy także kilka pomysłów na nowe projekty stołów. W swoim czasie zaprezentujemy koncepcje.
Oczywiście, że przy stole WINGS można prowadzić degustacje nie tylko win węgierskich. Można serwować w zasadzie każdy typ wina z każdego regionu świata. Można konsumować także różne potrawy i zakąski. To doskonały stół biesiadny.
Mieliśmy ostatnio pytanie od pewnego producenta wina, czy nie moglibyśmy przeskalować tego stołu, tak aby przy nim można prowadzić degustacje dla 100 osób. Oczywiście, że można go wykonać w postaci liter: I, U, L, a nawet X dla 200 osób. Oświadczyliśmy, że możemy zrobić taki stół z beczek po winie produkowanym w winnicy. Nie możemy ujawnić nazwy tego winiarza, tajemnica handlowa.
Szwagier także zamówił wykonanie dla niego indywidualnej wersji stołu WINGS o długości 311 centymetrów i szerokości 101 cm; szklane okno ma mieć 27 centymetrów szerokości; stół ma mieć 3 nogi-skrzydła. Ma być wykonany z beczek po modernistycznym barolo pewnego znanego producenta. Nie mamy upoważnienia na ujawnienie jego nazwy. Zamówienie na stół WINGS szwagier złożył niedawno, w okolicznościach niebanalnych, ale trochę schematycznych…
Zorganizował degustację win hiszpańskich, pochodzących z regionu Rioja. Były to 3 reservas z roczników 2011. U szwagra nie ma przypadkowych degustacji, przypadkowego doboru win. Wiedzieliśmy, że ma to związek z sytuacją polityczno-społeczną w Hiszpanii. Otwierając wina z Kastylii szwagier jednoznacznie opowiedział się za jednością Hiszpanii, w wersji reserva. Podczas degustacji analizowaliśmy zagadnienie konwergencji ruchów separatystycznych i nacjonalizmu.
Jednakże na stole stanęły 3 flaszki. Warto o nich coś napisać. Zaczynając od wniosków, to te 3 riojańskie reservas zaproponowały 3 kompletnie różne podejścia do wytwarzania wina. To tym bardziej potwierdzało, że różnice można pogodzić pod jednym szyldem: Rioja, tempranillo, reserva. Nie skutkuje to ogłoszeniem niepodległości winiarza, a zgodnym istnieniem pod wspólnym szyldem apelacji.
Pierwsze wino zaproponowało: świeżość owocu, soczystość, lekkość. Przy tym wino było zgrabne, dobrze współgrałoby z potrawami. Do tego rozsądnie użyto beczkę. Czuliśmy ją, ale na drugim planie w postaci delikatnej wanilii i czekolady z kawą. Ale te efekty nie przytłumiły świeżości owocu. Miło się to wino piło. Uznaliśmy to wino jako dobry przykład moderny, po prostu czuliśmy coś nowego i innowacyjnego. Po odsłonięciu etykiety (degustowaliśmy jak zwykle w ciemno) okazało się, że jest to reservas wyprodukowana przez Bodegas Sonsierra, nazwa wina Pagos de la Sonsierra. Powiadają, że to innowacyjny i kreatywny producent. Nowa fala.
Drugie wino było inne. Tutaj królowała beczka i w aromacie i smaku. Beczkowość w wersji waniliowego sopranu. Można się po kilku łykach przyzwyczaić, wówczas czuje się belgijską, mleczną czekoladę. Przyjemne doznanie. Ważnym czynnikiem na plus była bezsprzecznie długość wina. Kolejne pozytywne zaskoczenie to dynamiczna kwasowość. Tak, intensywność, kwasowość i długość były ważnymi atrybutami wina. To one tworzą to wino, indukowały synergię. Można było nawet przebaczyć to ckliwe przebeczkowanie. Ktoś nawet zaryzykował, że to także modernistyczne podejście. No może. Ale czym konkretnie charakteryzuje się moderna riojańska? Drugą butelką okazała się być reserva wyprodukowana przez Bodegas Sajazarra. Piszą o nich coraz więcej. To dobrze, bo ta butelka wskazuje, że zasługują na rozgłos.
Podczas kosztowania trzeciego wina rozstrzygnęliśmy dylemat, które z win będzie najlepsze. Nie było wątpliwości, że to właśnie wino jest numerem 1. Jeżeli padło porównanie do sopranu czy altu, to to wino było zdecydowanym basem. Ciężkie, zwaliste, taniczne, długie, intensywne. Ilość kontekstów aromatyczno-smakowych szkoda wymieniać, bo w zasadzie można się było doszukać wszystkiego. Nas ujęła szczególnie czarna czekolada i tabaka. Co ciekawe, to beczka była znowu użyta z umiarem. Czuliśmy ją, ale służyła jako przyprawa a nie dominanta. Zachwycała wprost długość wina. Trwało w ustach kilka minut. Ktoś na drugi dzień wysłał sms, że nadal czuje jego smak. To możliwe. Ta reserva może przeorać pamięć winiarską, można je pamiętać kilka lat. To epickie wino. W tym winie czuliśmy dobrze zdefiniowaną tradycję winiarską Rioja, taką oświeconą tradycję. Gdy odsłoniliśmy etykiety ukazała się czerwona etykieta z napisem Alfar Vandemia Seleccionada. Producent Bodegas Valdelacierva.
Zapytaliśmy szwagra, skąd ma te cudowne reservas. Wyjaśnił, że butelkę Sajazarra zakupił okazyjnie w Podkarpaciu. Pagos i Alfar pochodzą ze znanego nam już sklepu wysyłkowego Viniteranio http://viniteranio.pl/. Pagos kosztuje 97 zł, Alfar 137 zł. Porównaliśmy z cenami europejskimi, hiszpańskimi i stwierdziliśmy, że te ceny są bardzo dobre. Producenci w sklepach firmowych sprzedają w podobnych cenach. Sprawdziliśmy w sklepie, że brak jest Alfar. Zupełnie nas to nie dziwi. Kto skosztuje raz tego wina uzależnia się i kupuje kolejne flaszki. Poinformowano nas, że kolejna dostawa Afar jest już w drodze. Na szczęście.
Finalizując, degustowanie win z Rioja w wersji reservas z pewnością jest dobrym pomysłem w kontekście stołu WINGS. Wydaje nam się także, że poróżnione strony hiszpańskiej rodziny powinny zasiąść przy takim stole i winie z Rioja i Katalonii, ale i z innych regionów także. Wypić kilkanaście butelek, zjeść coś dobrego, posłuchać Manuela de Falla i flamenco. Wszystkie problemy rozwiążą się od razu. I będzie znowu fiesta.