niedziela, 30 kwiecień 2017
Flaszka z Ribera del Duero – Jacobus
Mamy okazję jako pierwsi w Polsce napisać coś o najnowszym projekcie znanego winiarza z Ribera del Duero. Winiarz to Don Miguel Comenge. Projekt nosi tytuł Jacobus. Rocznik 2012. Wyprodukowano tylko 1000 butelek. Jedna trafiła w nasze ręce. Była Wielkanoc. Otworzyliśmy okazałą flaszkę. Wypiliśmy wszystko. Została pusta butelka. To dość prozaiczny scenariusz, ale treść butelki nie była zwyczajna…
Można rozpisywać się o eksperymencie Don Comenge. Skoncentrujemy się na zasadniczych sprawach. Wino nie zawiera siarczanów, czyli jest naturalne. To jest możliwe, jeżeli twórczo wykorzysta się osad fermentacyjny. Trzeba trzymać w beczce wino 30 miesięcy z tym osadem, który co jakichś czas trzeba delikatnie poruszyć. Osad ma podobno właściwości balsamiczne i konserwujące. Dlatego nie trzeba dodawać do wina konserwantów. Ale to nie wyłączny wpływ osadu na wino, na jego jakość. Osad wpływa stymulująco na wrażenie owocowości i soczystości wina. To już ociera się o magię, ale przy tym projekcie pracowali empiryści, oprócz Don Comenge – naukowcy-inżynierowie z Politechniki w Madrycie.
Na osadzie robiono już białe wina, ale tym razem temu sposobowi starzenia poddano wino czerwone. Czy mamy do czynienia z prawdziwym New Age przetwarzania soku z czerwonych gron w wino? Czy zwykły osad może mieć taki przemożny wpływ na wino? Pijąc Jacobus mieliśmy wrażenie, że tak się właśnie dzieje. Osad zmiękczył wino, ale i 5% dodanego merlot także.
Na okazałej butelce Jacobus znaleźliśmy tekst, który w istocie jest specyficznym wierszem, winiarską liryką pełną metafor. Postanowiliśmy rozszyfrować ten winiarski liryk. To taki zgrabny poemacik napisany na boku gustownej etykiety. Niby zwyczajnie, a jednak… Odniesiemy się do wybranych fraz.
Autor poemaciku twierdzi, że Jacobus to „symbol drogi”. Co ma na myśli? Czy wino może mieć coś wspólnego z drogą? Jeżeli drogę rozumiemy, jako przejście, to z pewnością Jacobus jest przejściem, a może nawet powrotem do naturalności, czystości. Wszak konserwanty zanieczyszczają wino; taka jest cena ochrony wina przed niepożądanym wpływem czasu. Drogę, jako symbol, możemy interpretować również jako czyn – intencjonalne działanie, nakierowane na zdefiniowany cel.
Sławny Antonio Morata stwierdził, że Jacobus posiada złożoną osobowość, głębokie taniny i nieśmiertelne owoce. Pisaliśmy wcześniej o drodze, czynie i celu. Uzyskanie złożonej osobowości może być celem drogi. Czy może zaistnieć „osobowość” wina? Może, jeżeli owoce uzyskają „nieśmiertelność”. To sugeruje Morata. Takie cechy i właściwości uzyskuje się również w poezji i baśniach.
Jacobus upodmiotawia się, jeżeli uznamy przekroczyliśmy granice sensualnej empirii i przeszliśmy na stronę metafory i „symbolu drogi”. Pijąc Jacobus nie jest to trudne. Już po pierwszym łyczku jesteśmy w onirycznym wymiarze.
Na etykiecie czytamy, że Jacobus jest „istotą ziemi”. Ewidentnie autor nie ma na myśli ziemi jako gruntu i gleby. Chodzi mu o planetę, o szerszy egzystencjalny kontekst. Czy nie ma w tym przesady? Stosowanie hiperboli mieści się w konwencji liryki, a nawet jest jej częstym narzędziem. Dlaczego wino Jacobus może być istotą Ziemi? Tutaj chodzi o bliskość natury, maksymalnie bliskie sąsiedztwo z naturalną czystością, która kanalizuje się w intensywnej prostocie soczystości owoców winorośli. Genialność i wielkość mieszka w prostocie.
Ów owoc jest przecież końcem cyklu wegetacji, a zarazem jest zaraniem nowego wegetatywnego okresu. Tworzenie wina jest ludzką interwencją pomiędzy tymi sąsiadującymi cyklami. Ta interwencja staje się jakby dygresją, której wytworem jest wino – butelka Jacobus nr 381. Nie każde wino może stać się „istotą Ziemi”. Trzeba napić się Jacobus aby wiedzieć, jakie wino może awansować do roli partycypacji w „istocie Ziemi”.
Zastanowiło nas zdanie informujące, że Jacobus może być „marzeniem podróżnika”. Owszem, takie wino chciałoby się pić w podróży, w wielu innych okolicznościach także. Jednakże aby zrozumieć tą metaforę trzeba zastanowić się nad tym, co jest podstawowym założeniem każdego prawdziwego podróżnika. Odpowiedź jest w rdzeniu słowotwórczym „podróżnik”, a jest nim droga (przynajmniej po polsku). Pisaliśmy o tym wcześniej.
Drogę, należy rozumieć jako przechodzenie, partycypowanie podróżnika w rzeczywistości poprzez ciągłe mijanie kolejnych miejsc w czasie. To różni właśnie podróżnika od turysty. Ten drugi przyjeżdża do danego miejsca i konsumuje. Barbarzyńsko zasysa, wciąga wszystko co wolicjonalnie uważa, że warte jest konsumpcji. Po czym trawi swoje wrażenia o miejscach i wydarzeniach, a na końcu wydala i zapomina.
Różnica pomiędzy turystą a podróżnikiem jest podobna do relacji profanum do sacrum.
Podróżnik mija miejsca, to odbywa się w czasie. Jego marzeniem jest krótkotrwały akt miłosny realizowany w niepowtarzalnej czasoprzestrzeni. Podróż jest ciągiem takich krótkotrwałych aktów. A podróżnik realizuje się właśnie w nienasyceniu i ciągłym przeżywaniu miłosnych aktów poznania i partycypacji. Przypomina to działanie Syzyfa; różnica jest taka, że działanie podróżnika jest pozbawione rozczarowania i cierpienia. Każdy niuchnięcie, każdy łyk Jacobus jest emanacją, twórczą substytucją podróży i dlatego jest „marzeniem podróżnika”.
Wspomnieliśmy o wąchaniu Jacobusa, trzeba stwierdzić, że czynność ta sprawia szczerą satysfakcję. Czuje się gęsty, soczysty owoc, esencje Tempranillo. Aromat nie jest nachalny, potrafi jednocześnie łechtać. Jest w tym aromacie coś naglącego, ponieważ chce się już wina skosztować. Rozsądek jednak wyklucza barbarzyński pośpiech. Wąchamy więc dalej, zatracamy się w tym wąchaniu, w owocowości aromatu, aż zaczynamy czuć … wrześniowe żniwa w Ribera del Duero, ustępujący upał wieczorem i satysfakcję żniwiarzy.
Czytamy dalej etykietę Jacobus i ów transparentny winiarski poemacik. Autor sugeruje, że poprzez picie wina Jacobus można doświadczyć i zrozumieć „czystość upływu czasu”. Mocne. Zagadnieniem czasu zajmowało się wielu filozofów. Starożytni Grecy wyjaśniali czas jako nieskończony, bez początku i końca, związany z najdoskonalszym ruchem – ruchem po okręgu.
Zatem, „czystość upływu czasu” wynikać może z ruchu po elipsach i krągłościach beczki. Wino Jacobus spędziło sporo czasu w beczce, prawie 30 miesięcy. To sporo czasu aby wino przejęło logikę okrężnego ruchu czasu w beczce i dzięki temu oddawało szczodrze wrażenie „czystości upływu czasu” każdemu pijącemu wino Jacobus. Uwzględniwszy gęstą, oleistą soczystość owocu w winie, degustujący doświadcza cudownego zjawiska synergii. Wrażenia, dodając się, nie tworzą prostej sumy, stają się ich multiplikacją.
Można doświadczać „czystości upływu czasu” wedle św. Augustyna. On objaśniał czasowość inaczej niż Grecy. Wedle niego czas stworzył Bóg. Upływający czas doświadczamy poprzez upływające chwile, które przepływają tak szybko, że nie sposób przypisać im żadnego trwania. W tym beztrwaniu kolejnych chwil może zasadzać się pojęcie czystości upływu czasu.
Mając w ustach wino Jacobus odczuwamy ciągłą zmianę, płynność zmiany i tym samym wrażeń. Poszczególne wrażenia smaku wina w następujących po sobie chwilach odmierzają upływ czas w sposób doskonały. Chwile nie trwają, ale czujemy jednak namiętność każdej. Zatem trwanie chwili może nastąpić wyłącznie poprzez czynnik namiętności. Okazuje się, że możemy odczuwać czas poprzez namiętne chwile, a sama namiętność jest ponadczasowa.
Od pierwszego do końcowego wrażenia wina jest kilka minut, bo wino Jacobus jest bardzo długie. Podczas okresu długości wina doświadczamy „czystości upływu czasu”. To autor wiersza na etykiecie miał na myśli. Nie jest to takie proste, ale warto się nad tym zastanowić i poczuć.
Na etykiecie możemy przeczytać stwierdzenia z kontekstem teologicznym. Jak inaczej interpretować umiejętność „zachowania duszy wina”? Tę umiejętność podobno posiadł Jacobus. To całkiem możliwe. Teologiczni puryści uznaliby takie pisanie za obrazoburstwo, ale my nie jesteśmy takimi dogmatykami.
Należy dopuścić możliwość istnienia duszy rzeczy, jako platońskich idei. O „rzeczach samych w sobie” (Dinge an sich) pisał wielki Immanuel Kant. To byty transcendentne, w zasadzie niepoznawalne. To może być właśnie „dusza wina”, która zachowała się, wedle poety z etykiety wina Jacobus. Zachowała się jako „czysta istota rzeczy”. Aby ją lepiej pojąć należy zastosować redukcję fenomenologiczną. W tym celu trzeba przeczytać koniecznie Edmunda Husserla. On wyjaśni jak odejść od ciasnego przekonania o realnym istnieniu świata i poznającego podmiotu. Nasza świadomość stanie się wówczas czysta, będzie traktować świat wyłącznie jako fenomeny, zjawiska. Wtedy możemy dotknąć „duszy wina”, zrozumieć dlaczego zachowała się w winie Jacobus.
Według wspomnianego wcześniej Antonio Moraty, Jacobus może pokazać swoje najlepsze oblicze w najbliższych latach. Czyli, jeszcze wyraźniejsze doświadczanie „duszy wina” Jacobus dzięki zwiększonej intensyfikacji wrażeń pijących. Piliśmy Jacobus podczas Wielkanocy i trudno nam sobie wyobrazić, że można doznać jeszcze większej intensyfikacji jego duszy. Ale skoro Morata tak utrzymuje, to należy mu wierzyć.
Autor winiarskiego wiersza z etykiety Jacobus pisze jeszcze o: unikalności, wykwintności, tożsamości. Ma rację. Nie będziemy tego szerzej komentować. Skoncentrowaliśmy się na najbardziej nośnych metaforach. Ocierają się one o: poezję, ontologie, egzystencjalizm, teologię. Te stwierdzenia poddaliśmy wiwisekcji i interpretacji. Chcieliśmy być chociaż w połowie tak konstruktywni, jak autor tego zgrabnego wierszyka na etykiecie.
Wino Jacobus daje nie tylko początek nowego paradygmatu fermentacji, ale także opisywania wina na etykietach. Jak ma się tekst z etykiety Jacobus do wyeksploatowanego ględzenia, że wino jest: dobre do wołowiny, czy kurczaka po tajsku? Czy wobec takich mocnych fraz można dopisywać, że wino Jacobus czuć wiśniami i porzeczką? To tak jakby pisać we wprowadzeniu do symfonii Beethovena, że kompozytor napisał ją piórem pochodzącym z gęsi spod Lipska, na papierze nutowym wykonanym z sosnowej tarcicy. Wino Jacobus jest całościowym bytem i zyganie do niego takimi określeniami jest obrazoburstwem.
Owszem, pisanie poematów na etykietach win z dyskontu także jest nieporozumieniem. Tam należy zachęcać do konsumpcji wina zamiast kompotu i korporacyjnego piwa, o wódce nie wspominając nawet.
Wino Jacobus będziemy pamiętać długo. Wiemy, że na temat tego wina sporo pisał szwagier z Don Alberto we wzajemnej korespondencji. Szwagier w części ją ujawnił. Oni zeszli na niski poziom szczegółowości. Analizowali autochtoniczne rodziny drożdży, na jakich podobno przebiegała fermentacja wina Jacobus. Comenge z dużym pietyzmem dobiera szczepy drożdży do poszczególnych win, utrzymuje ścisły kontakt z ośrodkami badawczymi z Madrytu. Ich wyroby są poprzedzane prawdziwymi introdukcjami badawczymi. Tylko w taki sposób można katalizować i uprawdopodobnić tchnienie w wino boskiego czynnika – schoner Gotterfunken. Iskra Bogów obiera za siedlisko tylko wina doskonale przygotowane. Jacobus to wspaniała hacjenda.
Jacobus powstaje z dużym rozmachem. W 2012 wytworzono tylko 1000 butelek. My piliśmy numer 381! Ten tytuł ma także konotacje historyczne, memoriałowe i symboliczne. Tytuł Jacobus nawiązuje do imienia twórcy winnicy – Don Jacobo. Nazwa stanowi również pewną aluzję do przebiegającego nieopodal winnicy szlaku pielgrzymowania do Santiago de Compostela znanego jako Camino de Santiago, chodzi o poszukiwanie wewnętrznej, duchowej równowagi podczas ziemskiej wędrówki człowieka.
Wszystko w winie Jacobus ma empiryczne i uduchowione źródło. W tym winie nie ma przypadku.
Te wszystkie imponderabilia poznaliśmy dzięki płodnej korespondencji szwagra i Don Alberto i własnym badaniom podczas Wielkanocnej degustacji. Wino Jacobus przyniósł szwagier, wieczorową porą. Do dzisiaj każdy, kto brał udział w degustacji ma jeszcze jego aromat w nozdrzach i smak w ustach, a w sercu namiętne wspomnienie.
Jeżeli ktoś chce nabyć to wino, to może to uczynić pisząc list na pergaminie do właściciela sklepu ViniTeranio, można ostatecznie wysłać maila. Trzeba się spieszyć, bo podobno zostały jeszcze dwie butelki. Wino nie jest tanie (602zł), ale www.viniteranio.pl stosuje ceny takie jak w sklepie firmowym Comenge nie tylko na Jacobus, ale na wszystkie marki rodziny Comenge i wyroby innych producentów. Ave!
[…] prawie esej, recenzja z tego wina powstała w Polsce na blogu Design, Wino i Sztuka. Trudna to recenzja, Kantem i Husserlem trącąca, ale nie ma przyjemności bez bólu, a prawdziwa […]
Inspirujący wpis na wielkie wino.
Po raz kolejny dochodzimy do refleksji, że wino to Sztuka. Z oczywistych względów niewielu sięgnie po tej kategorii flaszkę, chociaż być może potrafiłaby nas przybliżyć o jedną miarę do granicy doskonałości. Due, wydaje mi się, że opracowanie wielkiego wina to akt tworzenia i nie wiem czy może być poprawnym mówienie o projekcie. To nie jest coś, co można by wymyśleć i zrobić, przewidując końcowy wynik.Tu nie może być mowy o jakimś przepisie badawczym. Chodzi przecież o dar tworzenia właściwy tylko wybranym, którzy potrafią kreować nowe wartości i kierują później innych ku poznaniu subtelności tego świata. Wydaje mi się, że w pracy z winem tej kategorii co Jacobus obecne są dwa składniki artystycznej twórczości, tzn. tworzenie i nieprzewidywalność efektów, dlatego nazwałem to Sztuką. Chociaż może być również we wszystkim zarówno trochę Nauki jak i Sztuki. Nauki, ponieważ wiadomo, że rzeczywistość wina tworzona jest przez procesy chemiczne i biochemiczne zachodzące zarówno w winnicy jak i winiarni, które dają się kontrolować, oraz Sztuki w wymiarze tworzenia czegoś odmiennego, w dziedzinie ludzkiego geniuszu, tak jak dzieje się we wszystkich rodzajach Sztuki. Jeśli ktoś wyraża dążenie by zostać uznanym enologiem musi potrafić zrobić wino, które będzie rozpoznawalne i zapamiętane przez wielu, bez względu na to gdzie będzie degustowane. Żeby tego dokonać trzeba być prawdziwym artystą. Myślę, że jest to najciekawszy aspekt pracy enologa Comenge, jak wielu innych. Tak też dzieje się od wielu już wieków. Od tak dawna tworzy się dobre wina, a jednak co jakiś czas pojawiają się nowe rzeczy, winiarze o odmiennym sposobie myślenia, którzy w końcu potrafią inaczej wyrazić swoją wolę i zamysł, przekładając to wszystko na wyjątkowe kreacje zdolne zadziwić świat.
Niezapominajmy również, że artyzmem jest również umiejętne spisanie własnych odczuć i wrażeń. To również są cenne chwile, w których możemy otrzymać poznanie idące od innych. Jest jeden ważny moment u osób zajmujących się profesjonalną oceną w trakcie badania, który może zaważyć o zdecydowanym sukcesie wina. To chwila, gdy po pierwszym łyku, instynktownie i czasem z niedowierzaniem wyczuwamy, że mamy przed sobą coś niezwykłego i zaraz potem pojawia pragnienie dalszego doświadczenia. Wtedy dzieje się niekiedy, aczkolwiek rzadko, że oceniane wino może być również powodem do wielkich wzruszeń wśród uczestników spotkania. Jacobus Comenge zasługuje na miano wielkiego Ribera del Duero.
Ta „droga” w „podróżniku” to również cecha języków łacińskich (tam jest element „via”), co być może naszą słowiańskość łączy z Morzem Śródziemnym.Z poziomu fenomenologicznej redukcji pozdrawiam