poniedziałek, 11 wrzesień 2017

Tak, wreszcie jest okrągła cena, równa bańka euro. Należy pogratulować producentowi i sprzedającemu (sklep www.1stdibst.com) odwagi. Projektant nie komplikował sprawy. Uznał, że granitowy kamień będzie odpowiednią nogą stołu. To proste, ale trzeba przyznać – oryginalne. W ten kamień, na 2/3 wysokości, zainstalowana, wtopiona jest gruba, okrągła szyba. Nie będziemy improwizować i dochodzić, jak technologicznie zostało to wykonane. Inna rzecz jest ważniejsza. Dlaczego ten stół kosztuje aż milion euro? Poprzednio prezentowany stół, z czasów rewolucji, był tańszy o połowę, ale i pamiętał czasy sławnego Ludwika XVI. Jest coś co wyjaśnia sprawę ceny…

Przyjrzyjmy się dokładniej zdjęciu powyżej. Te szkiełka, to nic innego jak małe brylanty. Teraz wszystko jest jasne. Chociaż trzeba przyznać, że projektant nieszczególnie się w tym miejscu postarał. Ot, zainstalował kilkanaście brylantów. Cena stołu od razu skoczyła do góry. Stół do jadalnego stał się obiektem jubilerskim. Wydaje się, że to jednak siłowo wymuszona transgresja.
Podobno pewien dyktator miał pozłacane klapy do sedesu i tak lawinowo podniosła się wartość jego muszli klozetowej, ale nie jego dyktatury. Nie jest to bardzo wyszukany sposób na podnoszenie wartości czegokolwiek. Ale czy dyktatura miała kiedykolwiek jakieś zacięcie artystyczne i intelektualne? Miarą dyktatury jest ilość: fałszu, nieszczęść, trupów i … groteski.

Granit z brylantami wystaje jakby z wody. Nieźle się to prezentuje, ale te brylanty są dość pretensjonalne i powiedzmy wprost: kiczowate. Ciekawe, ile kosztowałby ten stół pozbawiony tych brylantów…
Marcel Duchamp postawił pisuar na wystawie i tak ten pisuar stał się dziełem sztuki. Są różne sposoby aby nadać przedmiotowi wartość, niekoniecznie przez instalowanie brylantów. Trzeba mieć jednak nazwisko Duchamp i dostrzec w prozaicznym pisuarze kontrę dla wyniosłej sali muzeum. To czysty dysonans rozgrywany na wielu wymiarach. Do dzisiaj toczone są spory, ale my nie będziemy ich toczyć na temat zaprezentowanego stołu. Pokazujemy dość ciekawy obiekt i tyle.

Tak wyglądają z bliska brylanty w oprawie ze złota. No ale teraz zastanówmy się nad winem, jakie należy otworzyć i wypić przy tym stole. Ciężka sprawa. Ktoś rzucił pomysł, aby nie było to wino, a … golonka z piwem. Ciekawe co zaproponowałby Marcel Duchamp? Zatęchłe ostrygi z korkowym szampanem są dość schematyczne. Pozostańmy przy golonce z piwem. Stół powinien służyć do konsumpcji, a nie do perwersyjnych manifestów.

Ten stół jest diametralnie inny i nie pasuje do kolekcji DUE – OLD WOOD FURNITURE – DINNER TABLES, którą zaprezentujemy we wrześniu w Londynie na targach 100%DESIGN. Nie będziemy przecież montować pereł w nasze blaty ze starego drewna.
Brak komentarzy - napisz pierwszy
poniedziałek, 4 wrzesień 2017

Ten stół zdecydowanie odbiega estetycznie od dwóch poprzednich. Cena stołu dość zbieżna z poprzednimi. Ech, te końcówki, 91 centów… Stół powstał za panowania Ludwika XVI, króla ściętego na placu de la Concorde w 1793.
Czy ten stół ma coś wspólnego z rewolucją? Ma, gdy porównamy go ze stołem plebejusza z prostych desek, zbitych gwoździami do kupy. Stanie się wówczas dobitnym dowodem społecznych nierówności. Zobaczywszy takie komparacje, można nabrać rewolucyjnego zapału. Nierówności mają swoje emblematy. Dzisiaj są to wypasione jachty, kiedyś były stoły do jadalnego. Co czuł zbuntowany chłop, gdy wszedł z siekierą do pałacu markiza, gdzie stał taki stół? Mógł myśleć, że za rewolucyjny czyn trafił już teraz wprost do nieba, że sprawiedliwości stało się zadość.
Rewolucje przyrzekają przecież sprawiedliwość już za życia. Kościół nakazywał cierpliwie czekać na śmierć i zbawienie duszy w raju. To dość pragmatyczne podejście, zważywszy, że rolą plebsu jest przecież … praca i umartwianie. Bieda zbliża do zbawienia. „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,24; por. Łk 18,25).

Przyglądając się zdobieniom można zadać sobie pytanie: czy coś jeszcze można dodać do tej ornamentyki? Mamy do czynienia ze skrajną wersją zdobień. Dalej jest już oniryczna niebiańskość, świętych obcowanie…

Widzimy biały marmur i barokowe złocenia. To klasyczny melanż krańcowego przepychu. Nie można już lepiej. Czy jest to nadmiarowość, przedobrzenie? Barok początkowo uznawano za estetyczną karykaturę Renesansu. XX wiek uznał barok, sankcjonował nadmiar. Dlatego można uznać ten stół za piękny, a nie kiczowaty.

Na dole, u podstawy stołu, wyrzeźbiono kosz pełen kwiatów, obok dwie pary tłuściutkich aniołków trzymających fujarki. Sielskość, anielskość. Nam jednak podoba się zdecydowanie bardziej stół z cynku prezentowany poprzednio. Cynkowy stół jest zdecydowanie bardziej rewolucyjny w formie, skoro już nawiązujemy do rewolucji.

A teraz poważne wyzwanie: jakie wino należy zaserwować, aby jakoś współgrało z tym stołem? Szampan? Ten pasował do poprzednio prezentowanego stołu z cynku. Po krótkim namyśle wskazanie jest jedno: wino z Sauternes. Może to być Chateau d’Yquem. Jakichś czas temu za 100 tys Euro sprzedano butelkę d”Yquem z 1787 roku. Cena wina jest odpowiednia. To także dobry rocznik. 2 lata przed rewolucją, kiedy to jeszcze biesiady przy tym stole były huczne i wesołe. A lud pokornie pracował i kłaniał się w pas. Powstał z kolan za dwa długie lata. Niebo nad Prowansją było podobnie szafirowe, a kury nadal znosiły jajka. Vive la France!
Tak w ogóle, należy zachować bezpieczny dystans do rewolucyjnych miraży, wstawania z kolan. Szwagier wygłosił dość przekonujący referat w tej kwestii. A przyczyną tych peregrynacji intelektualnych była oczywiście kontemplacja prezentowanego stołu z czasów Ludwika XVI. Należy zwracać uwagę na kontekst. Stoły mogą mieć coś wspólnego z rewolucjami.
Nie będziemy się inspirować jednak estetyką tego stołu. Coś zupełnie innego natchnęło powstanie kolekcji DUE – OLD WOOD FURNITURE – DINNER TABLES, którą zaprezentujemy we wrześniu w Londynie na targach 100%DESIGN.
Komentarzy: 2
poniedziałek, 28 sierpień 2017

W ramach cyklu, prezentujemy drugi stół do jadalnego. Mocne uderzenie. Stół waży pół tony. Naliczyliśmy około 30 nóg. Wykonany jest z odlewu cynkowego z elementami drewna. Ten stół w sposób jednoznaczny obala stereotypowe podejście do stołu i kluczowej kwestii, że stół ma 4 nogi. Jak widać stół może mieć dowolna ilość nóg, które wcale nie muszą być instalowane symetrycznie. Istnieje przecież geometria nieeuklidesowa. Entropia jest powszechnym składnikiem rzeczywistości i nielicznymi wyspami uporządkowania we wszechświecie, które człowiek z mozołem organizuje na ziemi, a upływ czasu dekomponuje i sprowadza do bardziej uzasadnionego nieporządku. Aż w końcu wszystko się rozpadnie…
Stół zaprojektował John Brevard, który zajmuje się projektowaniem biżuterii. Po dłuższym namyśle można dopatrzeć się jakichś podobieństw pomiędzy tym stołem, a biżuterią, np. broszką…

To blat stołu, który prezentuje się z góry jak abstrakcyjny obraz. Gdyby nadać mu sugestywny tytuł, to byłby prawdziwy spin. My rzucimy pomysł tytułu … Śmierć lodowca.
Taki stół wymaga jednak jadalni o powierzchni minimum 100 metrów kw. Ale dostrzegamy także pewną koincydencję, ponieważ ci którzy mają taką powierzchnie salonu-jadalni, mają także adekwatną wydolność finansową. 438 tys. euro to jednak znacznie mniej niż 708 tys. za stół hiszpański. Uważamy, że ten stół prezentuje się także lepiej, no i jest znacznie bardziej spektakularny. Można nawet stwierdzić, że to jest modernistyczna rzeźba przedstawiająca stół.
W przypadku tego stołu użytkowość i sztuka spotkały się gdzieś w połowie drogi.

To ujęcie bardziej prezentuje użytkowość tego obiektu jako stołu. Zachęca nawet aby przystawić krzesła i zasiąść do biesiady. My, od pewnego czasu, zastanawiamy się nad stosownym winem, jakie należałoby spożyć przy takim stole, powiedzmy jako aperitif. Tym razem nie mamy wątpliwości, że powinien to być dobrze schłodzony szampan o wysokiej mineralności, dobrze nagazowany drobnym bąblem powodujący dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa, do kości ogonowej. Szampan powinien spoczywać w pojemniku z lodem… A tak w ogóle, to przy tym stole mogłaby spożywać posiłki i popijać lodowego szampana Królowa Śniegu z baśni Andersena.

To powyższe ujęcie jest dobre, stół wyraźnie pozuje, szykuje się do skoku. Widzimy całą potęgę i majestatyczność jadalnego stołu… Uff!
Ten stół mógłby być nawet elementem kolekcji DUE – OLD WOOD FURNITURE – DINNER TABLES, którą zaprezentujemy we wrześniu w Londynie na targach 100%DESIGN. Mógłby być, gdybyśmy zaprojektowali jego drewnianą mutację. Wyobraźmy sobie tylko: stare drewno dębowe, popękane krokwie, sczerniałe, wymęczone przez czas i wydarzenia, które były ich udziałem. Do tego trzynaście nóg, aby perwersyjnie zaklinać szczęście dla biesiadników. Cenę także skalkulowalibyśmy niżej, 100 razy niżej niż jego cynkowy brat-pierwowzór.
1 Komentarz
wtorek, 22 sierpień 2017

Pisaliśmy o zjawiskowych piwniczkach winiarskich, pisaliśmy o malarstwie, rzeźbach, obiektach, architekturze winiarskiej, no i oczywiście o winach. Tym razem napiszemy coś o stołach, szczególnych stołach. Postaramy się przy okazji nawiązywać także do wina. Wszak stół mocno wiąże się z winem, potrawami i biesiadą. Owszem nie bezpośrednio, ale jest to dość zaawansowana konwergencja … pośrednia.
W tej zdumiewającej cenie zakupu prezentowanego stołu zastanawia końcówka – 93 centy. Hipermarkety często stosują ceny kończące się na cyfrę 9, nawet 99. Tutaj mamy 93. Jest blisko, ale jednak do liczby całkowitej brakuje całe 7 centów. W dalszej części cyfry ceny stołu zastosowano jeszcze dwie trójki. One tworzą końcówkę ceny 33 euro. Ta końcówka i te 93 centy sugerują wprost niezwykle precyzyjną kalkulację kosztów i marży. Przy tak dokładnej kalkulacji nie jest możliwe oszustwo i mistyfikacja. To jednoznacznie zachęca do zakupu tego stołu. (Staramy się unikać sarkazmu.) Niestety są jeszcze 4 cyfry poprzedzające. Cyfrę 6 możemy zrozumieć, a nawet ona nie dziwi.
Nie możemy jednak zgodzić się z cyfrą 8, gdyby w to miejsce wstawiono 1 albo 2, góra 3, ale z 8 nie możemy się zgodzić. Kolejna cyfra 0 ma łagodzić naszą irytację, ale to mała pociecha, ponieważ poprzedza ją cyfra 7. Całość składa się na „okrągłą” sumkę 708 633,93 EURO. W dzisiejszym kursie euro daje to kwotę 3 031 128,15 zł. Za taką kwotę można kupić niezłą willę na Saskiej Kępie, w pełni wyposażoną.
Dla tych, którzy nie wierzą w rynkowe zaistnienie ceny stołu publikujemy link TUTAJ.
Znajomy szwagra oświadczył, po nie tak długim namyśle, że nie zakupiłby nigdy stołu do jadalnego, którego koszt przekroczyłby 3000 euro. Odgadywanie możliwie wysokiej ceny stołu skończył bodaj na kwocie 10 tys. euro. Gdy dowiedział się o cenie hiszpańskiego stołu zareagował sekwencyjnie. Na początku stwierdził, że to jest niemożliwe. Potem, że to z pewnością pomyłka w cenie. Następnie zaczął się śmiać, a jego śmiech przeszedł w zirytowane chrząkanie. Po czym się rozłączył suchym cześć, bo była to rozmowa telefoniczna. Domyślamy się, że chciał zaprotestować.
Dla każdego stołu blat jest kluczową sprawą. To chyba dość spory blat. Sprzedawca nie uznał za konieczne podania wymiaru tego blatu. Przy takiej cenie stołu jego wymiary nie mają znaczenia. Co ma znaczenie jest oczywiste.
Czy ta transakcja jest w istocie zakupem stołu? Chyba jednak nie. Stół to pretekst. Nam się wydaje, że kluczowym składnikiem tej transakcji jest zakup … ceny. To tylko pozorna sprzeczność i niedorzeczność. Jakże można kupować cenę płacąc tę cenę właśnie? To tautologia, masło maślane. Ale tę sprzeczność można prosto obalić. Nabywca tego stołu mógł kupić ten stół właśnie dlatego, że tyle kosztuje. Wtórnym może być jego rzeczywista wartość i pochodzenie, chociaż ono może być niby transparentną motywacją zakupową.
Kupując taki stół nabywa kilka innych rzeczy przy okazji. Udowadniamy, że nas na taki stół stać. To zasadnicza sprawa. Manifestujemy nonszalancję w stosunku do pieniądza. Ba, pokazujemy nasze nietuzinkowe pojmowanie wartości materialnych, a w istocie niematerialnych. Tak, wiele można wycisnąć z takiego zakupu. Złośliwi będą mówić o kabotynizmie, snobizmie, itp. Nam daleko jest do entuzjazmu, ale staramy się zrozumieć, próbujemy objaśnić. Wróćmy jednak do samego stołu…
Sprzedawca poinformował o tym, że stół jest hiszpański i został wykonany w XVII wieku, dodał: „Złotego Wieku”. Obrazki przedstawiają sceny z życia Don Kichota. Onegdaj pisaliśmy wiele o Don Kichocie TUTAJ.
10 scen z bogatego żywota Don Kichota to z pewnością za mało, ale nie sposób przecież streścić całej powieści na balacie o wymiarach 10-3m. Dzięki tym zdobieniom można bez żadnych wątpliwości powiedzieć, że jest to prawdziwie hiszpański stół.
Tutaj widzimy zbliżenie rogu stołu i jedną ze scen, na której Don Kichot spada z konia. Już wtedy kpiono i szykanowano poczciwego Don Kichota. Ale na tym zdjęciu zauważyć można, że kantowania stołu są lekko uszkodzone w kilku miejscach. Zakładamy, że nie możliwa jest konserwacja tego stołu, którą można przeprowadzić kosztem obniżenia ceny tego obiektu. Nie posądzamy sprzedawcy o chciwość.
Zainteresowaliśmy się informacją o hiszpańskim złotym wieku. W Polsce też mieliśmy Złoty Wiek, tylko gdy u nas się zakończył, to rozpoczął się w Hiszpanii. Znaczenie wówczas w Hiszpanii miał ród Habsburgów, a to jakoś wiąże się z Polską, w której Habsburgowie także mieli przez wieki duże wpływy przez wieki.
To właśnie w XVII wieku tworzyli: Cervantes, Velazquez, El Greco, Morales. Może nawet te obrazki na stole namalował sam Velazquez, to jakoś usprawiedliwiałoby cenę tego stołu.
Może nawet sprzedawca szykuje taką niespodziankę, że po zakupie stołu dowiadujemy się, że to unikalne ryciny wykonał Velazquez, a stół jest w istocie przeceniony z 2 mln euro. To byłaby zaskoczenie i prawdziwa nonszalancja sprzedającego, który ukrywa rzeczywistą wartość sprzedawanego przedmiotu, aby zrobić niespodziankę kupującemu ex post. Zapewne takie zwyczaje handlowe zdarzają się w transakcjach pomiędzy aniołami w zaświatach. Zejdźmy jednak na ziemię.
Może takie rzeczy wówczas w XVII w. były trudniejsze do wykonania, ale dzisiaj każda szanująca się stolarnia ma takie tokarki i strugi do obróbki drewna i jest w stanie łatwo i szybko wykonać takie nogi stołu. Nie można powiedzieć, że te nogi są nieestetyczne, owszem są ładne, ale…
Na koniec zastanówmy się jakie wino wypilibyśmy jako pierwsze tuż po zakupie takiego stołu. Wyobraźmy sobie, tragarze wnoszą stół do jadalnego. Stół stoi, patrzymy na niego, podziwiamy, dotykamy, patrzymy na rachunek…
Pierwszą butelką mógłby być szampan, ale to byłoby dość schematyczne posunięcie. Ktoś dodałby, że powinna to być jakaś droga cava. No, może. Kusi nas jednak, aby otworzyć coś perwersyjnego. Przychodzi do głowy wino z dyskontu, w promocji za 19,99 zł. Po zakupie takiego stołu można nabrać motywacji do oszczędzania. Ale wtedy najlepsza będzie woda z lodem.
Można także stwierdzić, że skoro kupiło się … akwarium, to i rybki są potrzebne. Vega Sicilia z rocznika 1989 roku to dobry wybór. Nam przyszedł do głowy pomysł, aby otworzyć wino Jacobus, prezentowaliśmy to wino kiedyś. Pozostańmy przy tym wyborze, ze względu fakt, że producent tego wina – Bodega Comenge – także usiłował nadać dodatkowy wymiar winu Jacobus. Wartość dodana to jest to, co łączy stół i wino Jacobus. Sugerujemy przeczytać tekst TUTAJ.
Na koniec wyjaśnimy, dlaczego piszemy o stołach do jadalnego. Jedziemy we wrześniu na targi do Londynu 100%Design z naszą nową kolekcją stołów. Mamy zamiar zabłysnąć z tą kolekcją DUE – OLD WOOD FURNITURE – DINNER TABLES. Ceny naszych stołów będą znacznie niższe niż tego prezentowanego. Prawie 1000 razy niższe. To już zachęca do zakupu. Od dzisiaj przyjmujemy zamówienia.
Brak komentarzy - napisz pierwszy
poniedziałek, 5 czerwiec 2017
Z drewna dębowego robi się beczki. Wino leżakuje w beczkach. Wino wypija się. Po kilku latach winiarze wymieniają beczki. Z beczek po winie DUE wytwarza meble. To cykl istnienia i dematerializacji.
Pobyt DUE na targach w Dubaju i reakcja odwiedzających na projekty DUE sprowokowały nas do głębszego namysłu nad tym: czym jest produkt, dokładniej: kiedy rzecz staje się produktem. Chodzi o szerszy wymiar sprawy. Dotyczy on nie tylko mebli, ale wina także. W zasadzie wszystkiego co jest sprzedawane.
Jaka jest immanentna cecha, sens produktu? Samo pojęcie „produkt” wymaga zdefiniowania. Rzecz staje się produktem, jeżeli jest wytworzona intencjonalnie, aby ją sprzedać, czyli poddać grze rynkowej. To taka nasza definicja, prawie dobra.
Idźmy jednak od początku i spróbujmy określić cezury, przez które przechodził transformację produkt, towar. Ludzie potrzebowali różnych rzeczy, które pozwalały im żyć, czy przeżyć. Pewni ludzie zaczęli się specjalizować w wykonywaniu wybranych przedmiotów, potrzebowali też inne. Na tej podstawie powstał handel wymienny. Potem do wymiany towarowej służył kruszec, jeszcze później pieniądz.
Produkty, towary pierwotnie posiadały autentyczną użyteczność wynikającą z naturalnych potrzeb człowieka. Produkowano rzeczy piękne, ale i one miały zaspokoić naturalną i autentyczną potrzebę obcowania z pięknymi rzeczami, dziełami sztuki.
Produkowano także meble i wino. Teraz można zadać sobie pytanie o podstawową użyteczność tych dwóch różnych bytów. Meble służyły do siedzenia – krzesła; konsumowania – stoły; przechowywania – szafy; spania – łóżka. Mogły się odnosić do istoty użyteczności, siedzenia, spania, jedzenia, itd. Można także nadać artystyczną formę tym przedmiotom, stawały się wówczas sztuką użytkową.
Wino służy do biesiadowania, trunek jako towarzyszący jedzeniu. Ważną funkcją, a może nawet podstawową jest wprowadzanie mózgu w przyjemny rausz. Wino zawiera alkohol i on jest kluczowym składnikiem wina, oprócz ważnego smaku.
Umiejętnie sfermentowany sok z winogron staje się czymś więcej niż tylko alkoholem posiadającym smak winogron. Oczywiście, może być tylko winem, jak krzesło tylko krzesłem umożliwiającym siedzenie. Można jednak zrobić tak wino, że wykracza daleko poza podstawowe granice, które konstytuują jego istotę. Wino może stać się także swoistym dziełem sztuki, podobnie jak umiejętnie zaprojektowany i wykonany stół.
Wino i stoły mogą zostać wykonane aby je wymienić, sprzedać. W taki sposób stają się towarami. Przez długie wieki wykonywał je rzemieślnik, winiarz. To tworzyło jego indywidualizację, jego unikatowość. W ten sposób zaistniała AUTENTYCZNOŚĆ produktu. Ona powstawała w sekwencji: potrzeba, wytworzenie, rzecz, wymiana, produkt.
Autentyczność wynika z indywidualnego aktu tworzenia będącego odpowiedzią na indywidulaną potrzebę. Autentyczność wynika z prawdy, rozumianej jako zgodność indywidualnych pragnień i ich realizacji.
Nadszedł wiek XX. To wtedy wymyślono, że należy kreować potrzeby i pragnienia, które do tego czasu nie istniały. Taka jest geneza marketingu. To odwróciło dotychczasowy porządek. Potrzeba nie wynikała z potrzeb i skłonności. Okazało się, że potrzebę można wymyślić, lansować, aby potem ją zaspokajać. Tak powstało społeczeństwo konsumpcji. Ona mogła wyzwalać poprzez likwidowanie ograniczeń. W XX wieku konsumować mogli wszyscy, a nie tylko bogaci.
Konsumpcja wiąże się z umasowieniem potrzeb. To stworzyło masową produkcję i standaryzację produktów. W pierwszej połowie XX w. powstała taśma produkcyjna. Pamiętamy Charlie Chaplina pracującego na taśmie w filmie niemym.
Standaryzacja zabija indywidualizację, na której opiera się autentyczność. Umasowienie potrzeb i produkcji wymaga standaryzacji. Pamiętamy słynny samochód Forda, który był produkowany i sprzedawany w jednym standaryzowanym modelu i wyłącznie czarny.
Dzisiaj masowym meblem jest produkt pewnej szwedzkiej firmy, ale i wielu innych, które są podobne do siebie. Mówi się też o winie przemysłowym, marketowym, które wytwarza się z myślą o przeciętnym konsumencie. Jego smak jest standaryzowany, a cena jest niska – „do trzech dych”.
Aby zrozumieć proces rozwoju kapitalizmu należy powrócić do lat 60-tych ubiegłego wieku. Wtedy umasowienie i standaryzacja towarów poddane były istotnej krytyce. Przyjmowała ona wówczas formę krytyki mieszczańskiej konwencji i mentalności. Twierdzono, że ta konwencja zabija prawdę i zachwaszcza relacje międzyludzkie. Rewolucja obyczajowa 1968 z tego właśnie wynikała.
Krytyka umasowienia i standaryzacji dotyczyła także produktów i tęsknoty na autentycznością, która została utracona poprzez uniformizację i zacieranie się różnic pomiędzy istnieniami – przedmiotami i ludźmi. Produkcja masowa stała się symbolem złego gustu. Obiekty stały się doskonale identyczne, należały do jednej serii.
Punktem wyjścia masowej produkcji było umasowienie pragnienia. Takie cuda mogły zdziałać marketing i reklama działające w przestrzeni wszechobecnych mediów. To była czysta interwencja w sferę ducha, tę najbardziej intymną i niepowtarzalną stronę człowieka. Umasowienie pragnienia stanie się już w latach 60-tych, a także obecnie przedmiotem krytyki.
Takie jest źródło obiektów i realizacji DUE. Unikalność, ekologiczność, indywidualizacja. Powrót do rękodzieła. Forma czerpiąca inspirację z geometrii i natury. To jest powrotem do AUTENYCZNOŚCI. Produkt staje się wyrobem, nie jest produkowany, a wytwarzany. Indywidualizacja zastępuje standaryzację. Wyrób jest wytwarzany bezpośrednio przez człowieka, a nie przez maszynę w powtarzalnych cyklach produkcyjnych.
Materiał do wytwarzania wyrobów DUE jest pozyskiwany bez szkody dla natury. DUE znajduje go na śmietniku, ściślej: w spalarni. Drewno, które kiedyś służyło zamiast zostać zdematerializowane uzyskuje nowe życie. To ocalenie nadaje wyrobom DUE dodatkowy kontekst. Postępująca entropia zostaje zatrzymana. Istnienie i byt może trwać. Coś nie zamienia się w nic. W wymiarze metaforycznym: życie wygrywa ze śmiercią. Ocalenie staje się początkiem aktu tworzenia, w którym uczestniczy bezpośrednio konkretny człowiek – wytwórca, rękodzielnik. Ocalony materiał i twórca determinują autentyczny byt.
Logo DUE nie jest korporacyjnym i rynkowym znakiem rozpoznawczym, a symbolem zerwania z umasowieniem pragnień i standaryzacją produkcji.
Producenci wina wychodzą z podobnych założeń. Wino chce także sięgać do źródeł, do natury, do winnicy i wprost do owocu, jego czystości. Indywidualność powinna wynikać z ekspresji natury. Winiarz staje się akuszerem autentyczności, a nie sprawnym konstruktorem akceptowalnego powszechnie smaku. Ta korporacyjna standaryzacja smaku jest oparta o pragnienia przeciętnego konsumenta. Przy czym te pragnienia zostały także wykreowane i ogłoszone jako dobre i powszechnie akceptowalne, co ma potwierdzić, że są dobre. To sprytne wykorzystanie stadnego syndromu człowieka – konsumenta.
Butikowa, rzemieślnicza produkcja obejmuje kolejne sfery wytwarzania. W poszukiwaniu utraconej autentyczności… To dobrze, że inżynieria marketingu umasawiająca pragnienia konsumentów jest w odwrocie.
Brak komentarzy - napisz pierwszy
środa, 31 maj 2017

Czas na pierwsze podsumowania wyjazdu targowego DUE na INDEX 2017 w Dubaju. Na zdjęciu tylko część wizytówek, kontaktów, z pierwszego dnia targów. Każda ciekawa rozmowa kończyła się wymianą. DUE wręczało zestaw materiałów, katalog i pendrive z materiałami elektronicznymi zawierającymi filmy i prezentacje. Goście DUE zostawiali wizytówki z danymi kontaktowymi. To rutynowe i konieczne działania.
Stanowisko DUE odwiedziło około 150 osób. 100, to osoby fizyczne, najczęściej mieszkańcy Dubaju. Około 50 gości, to byli przedstawiciele różnych firm, które najczęściej zajmowały się projektowaniem wnętrz. To dobra statystyka targowa. DUE liczyło przed wyjazdem na 100 gości.
DUE premierowo prezentowało swoje obiekty na głównych targach międzynarodowych. Jak przy każdej premierze, towarzyszył lekki stres. On związany był z oceną kolekcji i koncepcji projektów. Kto może wydać miarodajną ocenę kolekcji mebli? Z pewnością wiążące werdykty wydać mogą projektanci wnętrz. Przecież nie fryzjerzy i kucharze, to oczywiste. Chociaż współcześni fryzjerzy i kucharze są poniekąd designerami w swoich konkurencjach.
Projektanci wnętrz wydali werdykt jednoznaczne pozytywny. Żaden z nich się nie wyłamał. Podkreślali odwagę i oryginalność materiału i formy. Obiekty wykonane były nienagannie pod względem warsztatu stolarskiego, co także zostało dostrzeżone. Unikalność produktu to ważna cecha, szczególnie jeżeli ta oryginalność posiada konstruktywny wymiar. O takich cechach mówili goście ekspozycji DUE. Nie szczędzili pochwał.
Każda firma oferująca produkty marzy o pozycji monopolistycznej. Taka jest natura biznesu. Formą monopolu jest nisza rynkowa. W monopolu, tym samym w niszy rynkowej, nie funkcjonują konkurenci. Można wówczas bez przeszkód pozyskiwać klientów. Można także dyktować ceny. Wielki Adam Smith pisał w Bogactwie Narodów, że gdy spotyka się dwóch przedsiębiorców funkcjonujących na tym samym rynku, to z pewnością dyskutują o podniesieniu cen.
DUE już w trakcie targów, po 10 opinii kolejnego projektanta, zrozumiało, że jego produkty mają charakter niszowy. To wynika z zastosowanego materiału, a także design, który inspirowany jest: geometrią, minimalizmem, konstruktywizmem, organicznymi formami. Takie formy pasują do ekologicznego wymiaru projektów DUE. To uwypukla autentyczność. Tę adekwatność i spójność obiektów DUE bez trudu dostrzegli projektanci wnętrz – znawcy formy i sztuki użytkowej. To bardzo zbudowało drużynę targową DUE. Lubimy przecież słyszeć pochwały.
Uznanie i potwierdzenie to ważne akty nie tylko w życiu człowieka, ale także przedsiębiorstw. Istotą każdej firmy są jej produkty i usługi, to na nich zasadza się przedsiębiorstwo jako byt. Produkt konstytuuje firmę, nadaje jej sens istnienia. Przedmiot staje się produktem w relacji pomiędzy stronami. Ktoś przedstawia przedmiot i ktoś go ogląda. Jeżeli zaistnieje akceptacja ze strony oglądającego, to może zaistnieć chęć posiadania tego przedmiotu. Ta chęć ma charakter wolicjonalny i ona jest zaraniem przyszłej transakcji. Wtedy to dojdzie do metamorfozy przedmiotu w towar.
Na targach INDEX 2017 kompetentni projektanci wnętrz wyrazili uznanie i potwierdzili, że przedmioty prezentowane przez DUE mogą być pożądanym obiektem transakcji. To brzmi dość banalnie, ale jest w tym stwierdzeniu coś naprawdę ważnego. Ileż przedsiębiorstw zbankrutowało, ponieważ nie posiadało towarów, a tylko im się wydawało, że je posiadają. Rynek zweryfikował negatywnie to założenie. Nie może być tylko jedna strona transakcji. Sprzedający wymaga kupującego. Wtedy mamy do czynienia z transakcją.
Projektanci wnętrz, którzy odwiedzili stanowisko DUE pochodzili z różnych części świata. Najczęściej byli to przedstawiciele firm pochodzących z krajów Zatoki Arabskiej. Stanowisko DUE odwiedziły dwie grupy studentów z wykładowcami akademii sztuk pięknych z Dubaju. Reakcje na projekty DUE były entuzjastyczne, a ciało pedagogiczne wygłosiło studentom wykład na temat inspiracji i ingredientów realizacji DUE. To wszystko było bardzo miłe, ale i trochę zaskakujące.
Należy dodać, że odwiedzającym stanowisko DUE podobał się jego wystrój, minimalistyczny, ale efektowny. Zainteresowaniem cieszyły się grafiki istniejących i przyszłych projektów. Minimalistyczny wystrój stanowiska DUE doskonale kontrastował z innymi stanowiskami, które najczęściej wykonane były z rozmachem i na bogato. Powściągliwość może być zauważona, gdy wpisze się w zasadę kontrastu. DUE przeczuwało, że tak będzie.
Jak się okazało, 15 metrów jest wystarczającą powierzchnią wystawienniczą. Dla prawdziwych znawców formy wystarczy zapoznać się z kilkoma emblematycznymi realizacjami DUE, aby zorientować się na czym polega filozofia produktów DUE. Projektanci wnętrz to eksperci, a jak powiadają: mądrej głowie dość po słowie…
Delegacja targowa powróciła z Dubaju „z tarczą”. Na targach nie podpisuje się umów handlowych, więc DUE nie podpisało kontraktów. Kilka spotkań przebiegało jednak w bardzo konstruktywnej atmosferze. DUE liczy na to, że te spotkania zdyskontują się trwałą współpracą i wieloma transakcjami.
Per saldo, to była udana premiera realizacji DUE na designerskich salonach. We wrześniu DUE jedzie do Londynu na kolejną dużą imprezę targową 100%DESIGN. Trzeba iść za ciosem.
Brak komentarzy - napisz pierwszy
środa, 24 maj 2017

To zdjęcie stanowiska DUE na tragach w Dubaju. Powierzchnia liczy 15 metrów. Małe jest piękne! DUE prezentuje się przyzwoicie, a może nawet więcej. Emblematem DUE jest „wine barrel furniture”. Tak aby było jednoznacznie, chociaż DUE wykonuje także meble ze starego drewna.
Na ścianach wiszą grafiki obiektów DUE, a po lewej stronie pastele wykonane przez projektantkę DUE. Co ciekawe, grafiki i pastele także budzą spore zainteresowanie, ale jednak nie większe niż 6 obiektów DUE. Te obiekty są trochę ekstrawaganckie i przykuwają uwagę.
Pierwszego dnia odwiedził stoisko DUE pewien szejk i zadeklarował, że chce kupić wszystkie obiekty po zakończeniu targów. Zapowiedział, że przyjdzie z tragarzami i gotówką. Czy przyjdzie, to nie wiadomo, ale ten fakt ekipę DUE mocno uskrzydlił.
Generalnie, projekty zaskoczyły zwiedzających. Zwiedzający dziwią się, chwalą, gratulują. Przyjęcie jest bardzo dobre. DUE jest jedyną firmą, która prezentuje kolekcje mebli ekologicznych. Produkujemy meble drewniane, a nie wycinamy drzew. To zaczyna klientów przekonywać. Podobno rynek mebli ekologicznych mocno rośnie. Mówi się o 15% udziału takich mebli w runku światowym.
Nie będzie raportować o wydarzeniach z targów. Na podsumowania przyjdzie czas. Przedstawimy bliżej obiekty, które prezentujemy na tragach INDEX 2017.

Tytuł MANHATTAN.
Ambitny projekt ławy, a w zasadzie stołu. Posiada dwa szklane blaty wkomponowane w drewnianą konstrukcję symulującą zabudowę nowoczesnego miasta. Widoczne są wyraźne wpływy konstruktywizmu i kubizmu. Konstrukcja stołu stanowi w zasadzie modernistyczną rzeźbę o ciężkiej, zdecydowanej formie. Elementy drewniane wykonane ze starego drewna pochodzącego z ukraińskiej chaty z pierwszej połowy XX wieku. Faktura drewna wyraźnie oddaje wiek użytego drewna. Blaty szklane posiadają grubość 15 milimetrów. Projekt doskonale pogodził także różne pochodzenie użytych materiałów. To wykonanie stołu przewiduje maksymalnie cztery siedzące osoby, ale może zostać dowolnie przeskalowany. Obiekt jest częścią szerszej kolekcji ław w postaci naturalistycznych quasi-rzeźb zwieńczonych szklanym blatem.

Tytuł TULIP.
To ława, a w zasadzie konstruktywistyczna rzeźba symulująca kwiat tulipana. W projekcie umiejętnie wykorzystano krzywizny klepek beczki po winie. (Beczka pochodzi z Egeru, 400 l, po egri bikaver) Asymetria elementów podstawy ławy ma naturalistyczny wymiar. Konstrukcję wieńczy okrągła szyba o grubości 10 milimetrów. Ten wyrafinowany projekt może stać się ozdobą każdego, salonu, gabinetu, werandy, piwniczki na wino. Obiekt jest częścią szerszej kolekcji ław w postaci naturalistycznych quasi-rzeźb zwieńczonych szklanym blatem. Ławę można przeskalować, a konstrukcję kwiatu multiplikować.

Tytuł DIE KORKENMASCHINE.
Spektakularny obiekt wykonany w całości z elementów dwóch beczek. Stopa wykonana z podwójnego dekla beczki 225l. Noga stołu wykonana z cienkich klepek beczki 225 litrów. Podwójny blat, dolny wykonany z dekla beczki 500l. Górny blat wykonany z hartowanej szyby o grubości 1 cm. Blaty przedzielone dwoma skrzyżowanymi klepkami i akrylową osłoną. Szklana szyba mocowana na czterech mosiężnych krążkach. W środku umieszczone korki po winie. Obszerna przestrzeń pomiędzy blatami zmieści ponad 500 korków po winie. Gdy ktoś już ma wile, basem helikopter, powinien mieć także urządzenie do degustowania wina.
Kiedyś napisaliśmy zabawny tekst o tym obiekcie, który można przeczytać TUTAJ.

Tytuł YOKO.
Ławka dwuosobowa wykonana z francuskiej beczki dębowej, w której przechowywano piemonckie barolo. Ławka posiada dwa wygodne siedziska. Mebel może być ozdobą zarówno ogrodu, jak i gustownego wnętrza, na przykład piwniczki winiarskiej. Forma ławki przypomina półkę, chociaż nią nie jest; może służyć jednak na stojak dla kilku butelek wina. Obiekt posiada konstruktywną dynamikę, doskonale łączy ze sobą styl vintage z moderną. Można także dostrzec japońskie reminiscencje. Mebel dyskretnie maskuje swoje przeznaczenie – dwuosobowej ławki; nadaje to temu obiektowi aurę enigmatyczności; krótko mówiąc: daje obiektowi duszę. Mebel ma pewne cechy konstruktywistycznej rzeźby, której z najprostszych elementów, w tym przypadku elementów beczki, obiekt wpływa na widza przez napięcia wynikające z relacji między tymi elementami.
Kiedyś napisaliśmy zabawny tekst o tym obiekcie, który można przeczytać TUTAJ.

Tytuł BOLD.
Fotel wykonany z 10-letniej beczki o pojemności 225 litrów. W beczce przechowywano wino z węgierskiego Egeru (Piont Noir u ST.Andrea). Obiekt powstał wyłącznie z klepek dębowych. Fotel zbudowany jest na bazie dwóch ram spiętych klepkami siedziska i oparcia. Ramy stanowią połączenie przedniej nogi fotela, podłokietnika, ramy siedziska, oraz tylnej nogi i oparcia. Konstrukcja jest specjalnie wzmocniona i fotel jest bardzo trwały. Klepki posiadają odcienie czerwonego wina, poprzez odpowiednią obróbkę kolorystyka konstrukcji to melanż ciemnej czerwieni i brązu.

Tytuł FUSION II.
Fotel wykonany z węgierskiej beczki (225l), w której przechowywano wina wytworzone na bazie szczepów Pinot Noir, Merlot, Kekfrankos (producent ST.Andrea). Powoduje to różne odcienie kolorów klepek użytych do konstrukcji. Całość wykonana wyłącznie z elementów beczki.
To część kolekcji DUE, ale ta lepsza część. Chociaż nie wzięliśmy na targi kilku ciekawych ław i stolików. Weźmiemy je do we wrześniu do Londynu. Tam będziemy mieć „aż” 24 metry.
W kolejnej odsłonie podsumujemy obecność DUE na targach Dubaj INDEX 2017.
1 Komentarz