piątek, 30 czerwiec 2017
2 białe burgundy
Nie pisaliśmy od kilku tygodniu o winie. Wracamy do tego fascynującego tematu. Oczywiście piliśmy wino w tym okresie, w którym zajmowała nas tematyka biznesowo-ekonomiczna. Zdarzało nam się kosztować nawet coś ciekawego. Piliśmy zajmujące tytuły z Medoc, otworzyliśmy 3 butelki Cerasualo di Vittoria. Zorganizowaliśmy degustacje wyrobów z węgierskiego Villany.
Postanowiliśmy szerzej zająć się jedną degustacją, dwoma flaszkami z Cote de Beaune. To szczególne butelki. Wytworzył je tandem Jobard-Chabloz. To znani winiarze należący do burgundzkiej nowej fali. Nasza degustacja była szczególna z kilku powodów. Tak, producencki tandem to pierwsza przyczyna determinująca unikalność tej degustacji. To oczywiste przecież, że wino od znanego winiarza elektryzuje bardziej niż od nieznanego. Ale bywa też tak, że wino od mało znanego winiarza może zaskoczyć.
Drugim powodem, dla którego należy wyróżnić tę degustację jest region pochodzenia wina. Burgundia to szczególne miejsce dla szczepu chardonnay. Można bez wahania stwierdzić, że to najlepsze siedlisko dla chardonnay. Może na świecie są podobne, a nawet lepsze ziemie i okoliczności przyrody, ale to właśnie w Burgundii robi się najlepsze wino z tego szczepu.
Aby wyjaśnić fenomen burgundzkiego chardonnay należy posłużyć się teorią zbiorów. Można podzielić region Burgundii na dwa podzbiory. Pierwszy to Cote de Beuane, drugi Chablis. Każdy z tych podzbiorów można podzielić na kolejne składowe w postaci gmin, które dzielą się na wielką ilość działek.
W Cote de Beaune jest wiele gmin, w których robi się wspaniałe chardonnay. Jednak trzy gminy-apelacje trzeba wymienić w pierwszej kolejności. Są to: Puligny Montrachet, Meurselaut, Charlemagne. Można się spierać, w której z tych gmin robią najlepsze wino. Ten spór jest bezsensowny. Tą listę należy uzupełnić o działki grand cru z Chablis i mamy 4 miejsca, gdzie robi się wspaniałe chardonnay, najlepsze na świecie.
W Cote de Beaune używa się beczki, w Chablis zdecydowanie mniej. Beczkowość chardonnay z Beaune jest wyrafinowana, używana ostrożnie i umiejętnie. Wino jest gęstsze i ma charakterystyczne konteksty maślane, grzybowe i tostowe. Wina z Chablis epatują czystością i wrażeniem tzw. mineralności.
Jeszcze jedna sprawa wyróżnia nasza degustację białych burgundów. Piliśmy wino z rocznika 2005, czyli dość stare roczniki, 12 lat to dość sporo jak na białe wino. Wielkie chardonnay bywają długowieczne, ale okres dłuższy niż 10 lat zmienia wino. Czas eksponuje maślane i grzybowe konteksty.
Otworzyliśmy flaszki. Wypełniliśmy kieliszki. Wino było gęste, oleiste. Kolor sugerował pracę czasu. Ciemnożółty kolor ożywiały zielone refleksy. Zastanawialiśmy, które wino będzie lepsze. Jedna część uczestników zgłaszała słabość do Montrachet i inna do Meursault. Słabość, to taka w sumie irracjonalna inklinacja. Szwagier jednak kilkakrotnie oglądał z uwagą butelkę Meursault. Zwrócił fachowo uwagę, że Les Charmes to nazwa działki leżącej blisko Montrachet, jednej z ważniejszych siedlisk premier cru w całej Burgundii. To sąsiedztwo może wpływać na zbieżność tych win.
Montrachet pachniał tiramisu. Aromat Meurselaut był orzechowy ale i jakby mineralny, chociaż przy tych winach trudno opowiadać o wyraźnej mineralności. Smak Montrachet nie zaskoczył, to była kontynuacja tiramisu z dodatkiem orzechów z grzybowym finiszem. Meurselaut w ustach było zgrabniejsze, czystsze. Czuliśmy głębie owocu i delikatny mineralny kontekst. Ale podobno działka Les Charmes jest kamienna, z podłożem wapniowym, co kreuje wrażenie mineralności podczas wąchania i picia.
To co zwróciło naszą uwagę to nieprawdopodobna wprost intensywność tych win, która przekłada się proporcjonalnie na długość tych win. Smak jest w sumie wtórny, ale intensywność czaruje, zachwyca.
Czy nie powinno się robić wyłącznie takich win ze szczepu chardonnay? To dość banalna myśl. Z serii tych o powszechnym bogactwie i urodzie ludzi. Nie jest łatwo robić wina na tak wysokim poziomie jakościowym. Skutkiem tego jest jedna największa wada tych win. Chyba każdy wie jak wycenia się Montrachet klasy premier cru. Winesearcher wskazał 300 zł jako średni poziom cenowy wina tej klasy tego producenta.
Wino od tego producenta zakupiliśmy kilkanaście lat temu bezpośrednio u producenta. Ostatnio piliśmy Montrachet od Jobard-Chabloz w 2009 roku. Po 8 latach wino zmieniło się, dojrzało. Chociaż nie będziemy pisać, że pamiętamy dokładnie wrażenia sprzed 8 lat. Wydaje nam się, że mniej było wrażeń maślano-tostowych, więcej było owocu i beczki.
Wino tego producenta ma dla nas pewien sentymentalny kontekst. Po pierwsze, zżyliśmy się z tymi butelkami, były w piwniczce przez ponad 10 lat. Po drugie, piliśmy to wino w ważnych okolicznościach i frapującym składzie. Ale o tym nie będziemy pisać.